"Wtedy zauważyłam kto się na mnie patrzy. Znałam tę twarz. Tak. Na 100%. Tylko skąd ja ją znam. Już wiem!"
Jako jedyny chłopak siedział na ławce zawiązując buty. Ta... 'Zawiązując'. Gapił się na mnie jak na obraz w muzeum. Okej to dziwne.
Jak zwykle dobiegłam jako pierwsza. Jeszcze raz spojrzałam w kierunku chłopaka. Grał w piłkę. Już miałam odejść pod drzewo, które dawało dużo cienia, gdy dostrzegłam, że chłopak znów się na mnie patrzy. Udałam, że nic nie zauważyłam i podeszłam w stronę wielkiej lipy pod, którą siedział nauczyciel.
-Julka ten chłopak chyba coś od ciebie chce.-usłyszałam głos Dagmary.
-Widzę właśnie. Trochę mnie już to irytuje. To ten sam chłopak co na dziedzińcu. Wiesz jak się 'kłóciłam' z Michałem.
-Z kim co robiłaś?
-Nic. Nie ważne. W każdym razie. Nie mam pojęcia o co mu chodzi po lekcji muszę z nim pogadać.
-Dziewczyny! Zaczynamy!-A no tak, skaczemy w dal. Dagmara skakała pierwsza. Następna byłam ja.
Stanęłam za linią. Usłyszałam gwizdek. Ruszyłam sprintem. Nawet nie wiem kiedy wylądowałam na miękkim lecz lekko wilgotnym piasku.
-Dobrze dobrze. 4.5 metra.-No tak średnio bym powiedziała, ale okej.
Usiadłam pod drzewem i poczekałam, aż wszystkie dziewczyny skończą. Nie minęło 5 minut wszyscy siedzieliśmy pod wielką lipą.
-Dobra dziewczyny. Było świetnie.-Spojrzał na zegarek.-Macie 15 minut do dzwonka możecie iść pograć z chłopakami.
-Dobrze psze pana.-mruknęłyśmy i pobiegłyśmy truchtem do bramy boiska.
Weszłyśmy na murawę, a chłopacy od razu przerwali grę.
-Dobra ewrybadi!! Gramy od nowa!-Ryknął któryś z chłopaków.-Wybieramy nowe drużyny! Ja biorę.... Eeeee... Sorry dziewczyny, biorę Damiana.
-Okej to ja....-Powiedział Adrian-Ola chodź.
-Dobra. No to... Julia.-What? ja? Boże...
-Maciej.
-Jul. Jak ma na imię ta co była obok ciebie?-spytał Andrzej. No tak Daga jest nowa w szkole.
-Dagmara.-szepnęłam.
-No to Dagmara.
-Olga.
-Eeee Jasiek.-Jasiek?! To my mamy jakiegoś Jaśka w klasie?! Taaaak bardzo rozgarnięta ja. Spojrzałam na chłopaka, który miał z nami grać w drużynie.
Zamarłam. Zaraz zaraz. To ten pedofil. Cały czas mnie prześladuje. Faaak. Taaa to na pewno ON. Ten sam co się na mnie patrzył. Dobrze wiedzieć, że ma na imię Jasiek.
Z zamyślenia wyrwała mnie Daga.
-Ziemia do Julii!! Jesteś bramkarzem.
-Co? Ja? Czemu?
-Bo nikt nie chciał, a ty stałaś jak debil. Więc padło na Ciebie. Taki mamy klimat, przykro mi.-Roześmiała się a ja podbiegłam do bramki.
W sumie te niecałe 15 minut minęło szybko, a moja drużyna starała się utrzymywać piłkę po stronie przeciwnika. Dało mi to trochę czasu do myślenia.
Po dzwonku popędziliśmy do szatni. Przebrałam się i pobiegłam na następną lekcję.
Na polskim jak zwykle siadam z tyłu. Schyliłam się do torby po zeszyt i usłyszałam cichy szept.
-Heeeej. Mogę... Eeee się dosiąść?-spojrzałam na osobę, którą miałam nadzieję że będzie Daga. Jak się domyślacie to nie była Dagmara. Przy mojej ławce ujrzałam słodko uśmiechniętego Jaśka. Przynajmniej myślę, że Jaśka, bo tak chłopacy na niego wołali.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Daga wepchnęła się obok mnie na krzesło.
-Jasiek a ty tu czego? Spadaj stąd chce z Julą pogadać. Idź do Dominika.
-Daga? Skąd ty go?
-Znam? Taaak długa historia...
~*~Także! Witam po małej przerwie!Dziś miałam zawał patrząc na wyświetlenia!Jesteście kochani!Libster Awards (czy jakoś) zrobimy później xDMiłego czytania xDKOOOOOCHAAAAM Was :***Proszem o komenty!Właśnie!10 komentarzy=nowy rozdział!Bo wyświetleń jest w ciul dużo, a komów może z 15 na 3 rozdziały :')
~Grubas
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Rozdział 4
środa, 15 kwietnia 2015
Ważne!!
Dobra. Słuchajcie. Kocham Was wszystkich.
Dlatego proszę o wyrozumiałość.
Zmarł mi dziadek. I nie mam siły ani chęci teraz pisać supi wesołego opowiadania. Mam nadzieję, że po weekendzie mi przejdzie ogólna niechęć do wszystkiego i napiszę Wam rozdział.
Przepraszam.
Znów Was zawiodłam.
SPRAWDZAJCIE ZAKŁADKE 'OGŁOSZENIA PARAFIALNE'
Możecie wbijać na aska nie będę się nudzić... (link w zakładce kontakt).
P.S. Jesteście mega zajebiści *-* Dzięki za ponad 3600 wyświetleń i te wszystkie komentarze ;)
Do zobaczenia niedługo mam nadzieję c:
~Grubas
Dlatego proszę o wyrozumiałość.
Zmarł mi dziadek. I nie mam siły ani chęci teraz pisać supi wesołego opowiadania. Mam nadzieję, że po weekendzie mi przejdzie ogólna niechęć do wszystkiego i napiszę Wam rozdział.
Przepraszam.
Znów Was zawiodłam.
SPRAWDZAJCIE ZAKŁADKE 'OGŁOSZENIA PARAFIALNE'
Możecie wbijać na aska nie będę się nudzić... (link w zakładce kontakt).
P.S. Jesteście mega zajebiści *-* Dzięki za ponad 3600 wyświetleń i te wszystkie komentarze ;)
Do zobaczenia niedługo mam nadzieję c:
~Grubas
wtorek, 7 kwietnia 2015
Rozdział 3
„-Michał.-Usłyszałam cichy głos za plecami.-Jestem Michał.
-Miło Cię poznać!-rzuciłam nie odwracając się w jego stronę.
-Czekaj! Kurwa! Czekaj! Chcę coś powiedzieć....”
*Perspektywa Michała*
Zignorowała moje nawoływania.
-Głucha jesteś?! Czekaj!- zatrzymała się.-No wreszcie! Słuchaj no... Bo nie mam dziewczyny a kolega zaprosił mnie na imprezę... Poszłabyś ze mną?- Nie usłyszałem odpowiedzi, ale za to poczułem pieczenie na twarzy.-Ała! Za co?!
-Za całokształt bycia dupkiem.-odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę sali gimnastycznej.
-Masz poczekać! Czego nie rozumiesz idiotko!?- Złapałem ją za nadgarstek.
-Odpierdziel się!-Próbowała wyrwać rękę.
-Nie! Mów! Mi! Co! Mam! Robić!-nadal się wyrywała.
-Co ja Ci zrobiłam? Puść mnie...
-Hej! Ty! Puść ją!-usłyszałem jakiś głos za sobą. Ano tak... Jesteśmy na dziedzińcu szkoły. Ktoś musiał widzieć jak ta mała suka się szarpie.
-Nie twoja sprawa ziomuś. Julia chodźmy porozmawiać gdzie indziej. Proszę.
-Dobra.- Nie wiem o co chodziło z nagłą zmianą zdania ale mi to pasowało.
-Ej czekaj!-znów ten typek....-Czy on Ci coś zrobił?-zwrócił się do Juli.
Dziewczyna pokręciła głową lekko i pociągnęła mnie za mur.
-Słuchaj...-zaczęła-Ja nie jestem jakąś laską 'na imprezę'... Rozumiem nie masz z kim iść ale to nie znaczy, że jestem jakąś lalą do zabawy! A teraz wybacz ale się śpieszę.
Pobiegła na salę. Zamurowało mnie. Czyli ona tak to odebrała...
*Perspektywa Juli*
Nie mogę przestać myśleć o tym chłopaku. Nie nie o Michale. O tym z dziedzińca. Nikt nie zareagował jak się wyrywałam. Tylko on. On jedyny się zainteresował.
-Bu!-podskoczyłam
-Jezu pogrzało Cię?! Kim ty w ogóle je...-Spojrzałam na postać-steś?
-Dagmara. Przepraszam, że Cię przestraszyłam. Ale stoisz tu już od kilku minut zamyślona. Chciałam tylko spytać czy wszystko ok?
-Tak ok. Dzięki, że pytasz.-Zadzwonił dzwonek więc ruszyłam do przebieralni. Zauważyłam że szatynka idzie za mną.
-Czemu za mną idziesz?-spytałam nie odwracając się.
-Bo... No jestem tu nowa i chodzę do Twojej klasy...-mruknęła cicho
-Serio?
-No ta... Spóźniłam się na pierwsze lekcje bo nie mogłam znaleźć sali a nikt mi nie chciał pomóc.
-No widzisz. Nasza szkoła jest pełna dupków....-Dziewczyna zaśmiała się cicho-A tak w ogóle jestem Julia.
Doszłam do szatni i się przebrałam.Dagmara siedziała obok mnie. Wszedł pan i oświadczył iż idziemy na dwór skakać w dal.
-Boże....-mruknęłam
-Nie marudzić tylko wstawać!-krzyknął pan Klupś.
Wstałam i poszłam za dziewczynami na boisko. Dagmara szła obok. To było co najmniej dziwne dla mnie. Przez ostatnie 7 lat byłam sama. Zero przyjaciół. Nikogo. A teraz nagle osoba, której nie znasz chodzi za Tobą... Szczerze? Nie wiem czy nie powinnam bać się o swoje życie.
-Dobra to na początek 4 kółeczka na rozgrzewkę.-krzyknął pan.
Spoko. Zaczęłam biec szybciej niż inni. Lubiłam być inna.
Po drugim okrążeniu zauważyłam chłopaków idących zapewne grać w nogę. Biegłam dalej gdy poczułam na sobie czyiś wzrok. Wiem. Dziwne. Zaczęłam się rozglądać dookoła. Nikt z dziewczyn każda patrzała tępo w ziemię biegnąc.
Wtedy zauważyłam kto się na mnie patrzy. Znałam tę twarz. Tak. Na 100%. Tylko skąd ja ją znam. Już wiem!
~*~
Witajcie!
Przepraszam. Jestem beznadziejna.
Wiem miał być wcześniej.
Ale święta były wyjazdowe.
Czasu brak.
Ktoś pod ostatnim rozdziałem napisał że ma w tym tygodniu być 7 rozdziałów. Pójdźmy na kompromis będą 4. Przepraszam ale 7 długich nie dam rady.
Tak wiem... Krótki.... Ale ludzie jest 22 ja nie myśle!
Standardowo.
Komentujcie, dawajcie "+" i głosujcie w ankiecie.
A!
I zabiliście mnie ilością wyświetleń!
KOCHAM WAS!
~Grubas
Korekta~Cygan
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozdział 2
„Wysiadłam przed szkołą i skierowałam się do drzwi. To co zobaczyłam za nimi sprawiło, iż wiedziałam, że to nie będzie dla mnie miły dzień...”
Z moją nauczycielką od biologii rozmawiał nikt inny jak sam... Adam! Tak,chłopak mojej mamy stoi teraz na korytarzu mojego technikum i rozmawia z moją znienawidzoną nauczycielką...
Niewiele myśląc (czyli w ogóle), podbiegłam do nich.
-Co ty tu do cholery robisz?!-warknęłam. Baba od bioli spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Młoda damo proszę stąd odejść. Rozmawiam właśnie z nowym nauczycielem matematyki.-syknęła.
-Co?!
-To co słyszałaś Julia! A teraz idź do klasy zaraz mamy lekcję.
Racja. W poniedziałki zaczynam biologią... Ale zaraz... JAK TO DO CHOLERY JASNEJ ADAM NAUCZYCIELEM?!? Ten pijak? Ja pierdziele... Mam przejebane. On mnie przecież nienawidzi. Chociaż... Może jednak nie nienawidzi mnie, aż tak bardzo. Z jednej strony nie wiem co o tym myśleć. Adam wiedział do jakiego technikum chodzę. Mama mu powiedziała. Ale nie mam pojęcia po co on tu przylazł... Prześladuje mnie?
-Ała. Uważaj jak chodzisz debilko.
Podniosłam głowę. Wysoki chłopak stał nade mną.
-Prze...Przepraszam.-Wyjąkałam i ruszyłam szybkim krokiem do sali biologicznej.
Weszłam do klasy, usiadłam w ostatniej ławce pod ścianą. Wyjęłam książki i zaczęłam przeglądać ostatni temat, bo znając moje pierdolone szczęście ten wredny babsztyl zapyta akurat 'przypadkiem' mnie.
Zadzwonił dzwonek. Reszta mojej klasy jak nieogarnięte szympansy wbiegła do sali. Budzyńska weszła na końcu i trzasnęła drzwiami. Spojrzała na mnie jakoś złowrogo- zawsze wiedziałam że to jakaś wiedźma- i zalogowała się do e-dziennika. Sprawdziła obecność i zaczęła wypatrywać ofiary.
-No to do odpowiedzi przyjdzie dziś..... Marcelina.
COOOO?! Chyba pierwszy raz nie znęcała się nade mną. Wow zdziwienie mega.
Jak zwykle całą lekcję 'przespałam' myśląc o Adamie i o tym, że ma mnie on uczyć matmy. Nienawidziłam tego przedmiotu, ale tym razem to przegięcie.
Gdy zadzwonił dzwonek te słonie wybiegły z sali jak gdyby nigdy nic. Boże jakie zjeby... Cieszą się na matmę. Jak tak można? JAK?
Całą przerwę przesiedziałam na ławce z telefonem w ręce. Po dzwonku spokojnie weszłam do klasy i usiadłam najdalej od biurka nauczyciela jak to tylko było możliwe.
Tak jak myślałam do sali wszedł Adam. Nie wiem jak wytrzymam.
-Usiądźcie. Chwila, Julia ty nie. Podejdź to tablicy.
-Dobrze. Proszę Pana.-Jezu to brzmi jakby był jakiś ważny. A to zwykły pijak.
-Chodź tu.- wskazał na biurko.-Weź kartkę z zadaniem i rozwiąż je.-powiedział po czym 'przypadkiem' upuścił kartkę na ziemie.
Co ja mam zrobić podnieść to gówno? Dobra. Podniosłam kartkę i przeczytałam cicho treść. Spoko. Nic trudnego.
W przeciągu 5 minut wyliczyłam zadanie. I to nawet poprawnie. Chyba.
-No no no... Może być, ale zrobiłbym to inaczej. To jest na 3. Chyba, że rozwiążesz jeszcze jedno.-Ta żmija podała mi kartkę.
No nie! Pojechało gościa! Ja mam to zrobić niby? Puknij się w tutkę. Ale dobra. Spróbuję.
Jakieś 10 minut później Adam się zlitował i wstawił mi to 3, po czym kazał usiąść. Do końca lekcji coś tam liczyliśmy, ale nie wiem co dokładnie. Zadzwonił dzwonek i odruchowo zaczęłam pakować książki do torby. Już miałam wyjść z klasy, gdy 'pan' Adam zawołał:
-Julia! Czekaj!
-Tak?-zapytałam.
-Jak co to się nie znamy rozumiesz?! Jak komuś powiesz to pożałujesz!
-Dobra zluzuj majty. Już idę.-mruknęłam i wyszłam na korytarz.
Ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Mijając kolejne tulące się pary, chciało mi się rzygać. Wyszłam na dziedziniec, żeby dojść na halę.
-Ała! Znowu ty? Boże dziwko nie umiesz łazić?!-wydarł mordę jakiś brunet.
-Przepraszam. A tak w ogóle... Nie drzyj mordy jakbyś miał niedojebanie, a po drugie... Nie jestem dziwką, tylko mam na imię Julia.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić dzi... Julia.-warknął.
-Dobra. Nie to nie. Ale mógłbyś chociaż się przedstawić...-powiedziałam cicho i odeszłam w stronę sali.
-Michał.-Usłyszałam cichy głos za plecami.-Jestem Michał.
-Miło Cię poznać!-rzuciłam nie odwracając się w jego stronę.
-Czekaj! Kurwa! Czekaj! Chcę coś powiedzieć....
~*~
No heloooł!!!
Po pierwsze strasznie strasznie Was przepraszam!
Miał być wczoraj...
Ale:
-Cygan mi przeszkadzał
-rozrąbał mi się internet.
Po drugie...
WOW!!! Jak dziś weszłam na bloga to mało nie zeszłam na zawał!!
Jak 3 dni temu weszłam było 500 wyświetleń...
A dziś?!
Ponad 1150!!!
Jesteście super giga mega zajebiści!!!
Po trzecie!
Posłuchałam Was! Zdania są krótsze :p
No i ostatnia rzecz :)
Jak ktoś chciałby się czegoś dowiedzieć to zapraszamy :
~Grubas
~Cygan- korekta od niechcenia, bo Grubas mnie wkurzył :p
PS. Dzięki za wszystkie komentarze ♥ To mega motywuje!
PS.2 Wymyślcie jakąś karę dla mnie (Grubas) za opóźnienie rozdziału i dla Cygana za to, że mi przeszkadzał! (Taka kara związana z blogiem np. że mam dziś dodać jeszcze jeden albo coś w tym stylu oki? )
Subskrybuj:
Posty (Atom)