poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 5

"Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Daga wepchnęła się obok mnie na krzesło.
-Jasiek a ty tu czego? Spadaj stąd chce z Julą pogadać. Idź do Dominika.
-Daga? Skąd ty go?
-Znam? Taaak długa historia..."


-Daga! Mam czas...-warknęłam.-Skąd go znasz?
-Ta.. No więc... Tak jakby... To mój brat?
-CO?!-Dobra zamurowało mnie.
-No ta... Jesteśmy bliźniakami.
-Wow. Wooow...SERIO?
-Tak-odpowiedziała cicho.
-Dziewczynki czy ja Wam przeszkadzam?
-E... Tak trochę?
-Słucham?!
-Nie psze pani...
-Dobrze a więc wyciągnijcie kartki i piszemy kart... Albo nie weźcie zeszyty i napiszcie temat....-Aaaaaah chyba zasypiam....


*43 minuty później*


-Jul...Ej .. Jula...-ktoś cmoknął mnie w policzek
-Oł.. jestem w niebie? To ty mój książę?-złożyłam usta w dzióbek.
-Hahaha Jak chcesz mogę nim być a  teraz chodź na niemiecki.-otworzyłam oczy...
-Ło ja pierdole! Co ty tu robisz!? Zboczeniec? Gdzie Daga? DAAAAGAA! On chce mnie zgwałc....-zatkał mi usta ręką.
-Cicho bądź idiotko! Daga poszła do kibla. A ty zasnęłaś na lekcji. Pani kazała mi podlać kwiaty a Ciebie chyba nie widziała.
-W ogóle to my się jeszcze nie poznaliśmy... Julia jestem-wyciągnęłam rękę.
-Jasiek. Miło mi. Pomożesz mi przy kwiatach? Nie znam się na tym...-podrapał się po głowie.
-A ja się niby znam? Haha no dobra-wzięłam butelkę z wodą i podlałam kwiatki na parapetach podczas, gdy Janek podlewał te na biurku i szafkach.
Wyjrzałam przez okno. Zamurowało mnie... Dagmara rozmawiała  właśnie z Adamem. Kuźwa...Co ona przy nim robi? Odniosłam butelkę i jeszcze raz spojrzałam na Dagmarę i Adama. Zrobiłam to akurat w momencie, gdy Daga wymierzyła mu liścia. Upadłam na podłogę i zaczęłam się śmiać.
-Jula!Jula! Co ci? Padaczka? Dałn?-Jasiek zaczął śmiać się ze mną. Podejrzane... Na początku wyglądał na zatroskane.... Nie ważne...
-Dobra Julia chodź, bo mamy niemiecki.
-Okok idę.-Podniosłam torbę i wyszłam na korytarz.
-Ej Julka... Emm pójdziesz dziś ze mną na imprezę?
-Okej, spoko.-Uśmiechnęłam się.
W sumie zachowałam się chujowo... Michałowi odmówiłam, a z Jaśkiem idę...


*jakieś 2 godziny później*


Cicho zamknęłam drzwi do domu i pierwsze co poczułam to zapach alkoholu. Typowe. Weszłam po schodach i zaczęłam się szykować na imprezę z Jankiem.
Jestem serio ciekawa jego zachowania po kilku piwach. Czy nadal będzie taki nieśmiały i miły?
A może będzie jak Adam...Nie! Skończ Jula!
Wzięłam  prysznic i ubrałam inne ciuchy.
-Julia! Ty się gdzieś wybierasz?-Adam wlazł mi do pokoju.
-Może. A teraz spierdalaj.
-Jak gdzieś idziesz to pójdziesz najpierw ze mną. Musisz zasłużyć.-Pociągnął mnie za rękę.
Wszelkie próby wyrwania się z 'niewoli' kończyły się skręcaniem nadgarstka i uderzeniem w brzuch.
-Powiesz mi chociaż, gdzie mnie chcesz zabrać?
-Idę do kumpli na wieczór kawalerski. A wieczór kawalerski...-wepchnął mnie do auta-bez striptizerki-zatrzasnął drzwi i zakluczył je.-to gówno.-zrobił minę zadowolonego z siebie drania.
-No chyba Cie wali?! Czy ty siebie słyszysz?!
-Ale wiesz na striptizie to się nie skończy.... Będziesz taką naszą prywatną... Hmmmm... No nie będę owijał w bawełnę... Dziwką.-to co powiedział tak mnie zszokowało, że zamarłam. Odwrócił się na fotelu z szmatką w ręce i nim zdążyłam cokolwiek zrobić przytknął mi ją do twarzy.
Powoli zaczęłam odpływać w krainę ciemności....

~*~
Siemanko moje tłuścioszki! 
Wiele z Was o nas zapomniało! 
To przeze mnie. 
Przepraszam

LIBSTER AWARDS!!!
Powiem szczerze, nie pamiętam kto nas nominował dlatego proszę o napisanie komentarza niżej \/

Dedykuję rozdział Martynie (tak tobie)
i Oli (nie nie Tobie Cygan) z konfy Misiaki +18

Ostatnio szybko Wam poszło to 10 komentarzy
To teraz....
20 komentarzy=nowy rozdział

ROZDZIAŁ BYŁ PISANY PRZY PIOSENCE GIGA PUDING
POLECAM

Kochani jeszcze jedno info! 
W środę wyjeżdżamy na wycieczkę i nie będzie chyba czasu na rozdział!
Ale na 100% będziemy na asku
http://ask.fm/Grubas_i_Cygan

Także ten teges xD 
Do następnego :*
~Grubas

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 4

"Wtedy zauważyłam kto się na mnie patrzy. Znałam tę twarz. Tak. Na 100%. Tylko skąd ja ją znam. Już wiem!"



Jako jedyny chłopak siedział na ławce zawiązując buty. Ta... 'Zawiązując'. Gapił się na mnie jak na obraz w muzeum. Okej to dziwne.
Jak zwykle dobiegłam jako pierwsza. Jeszcze raz spojrzałam w kierunku chłopaka. Grał w piłkę. Już miałam odejść pod drzewo, które dawało dużo cienia, gdy dostrzegłam, że chłopak znów się na mnie patrzy. Udałam, że nic nie zauważyłam i podeszłam w stronę wielkiej lipy pod, którą siedział nauczyciel.
-Julka ten chłopak chyba coś od ciebie chce.-usłyszałam głos Dagmary.
-Widzę właśnie. Trochę mnie już to irytuje. To ten sam chłopak co na dziedzińcu. Wiesz jak się 'kłóciłam' z Michałem.
-Z kim co robiłaś?
-Nic. Nie ważne. W każdym razie. Nie mam pojęcia o co mu chodzi po lekcji muszę z nim pogadać.
-Dziewczyny! Zaczynamy!-A no tak, skaczemy w dal. Dagmara skakała pierwsza. Następna byłam ja.
Stanęłam za linią. Usłyszałam gwizdek. Ruszyłam sprintem. Nawet nie wiem kiedy wylądowałam na miękkim lecz lekko wilgotnym piasku.
-Dobrze dobrze. 4.5 metra.-No tak średnio bym powiedziała, ale okej.
Usiadłam pod drzewem i poczekałam, aż wszystkie dziewczyny skończą. Nie minęło 5 minut wszyscy siedzieliśmy pod wielką lipą.
-Dobra dziewczyny. Było świetnie.-Spojrzał na zegarek.-Macie 15 minut do dzwonka możecie iść pograć z chłopakami.
-Dobrze psze pana.-mruknęłyśmy i pobiegłyśmy truchtem do bramy boiska.
Weszłyśmy na murawę, a chłopacy od razu przerwali grę.
-Dobra ewrybadi!! Gramy od nowa!-Ryknął któryś z chłopaków.-Wybieramy nowe drużyny! Ja biorę.... Eeeee... Sorry dziewczyny, biorę Damiana.
-Okej to ja....-Powiedział Adrian-Ola chodź.
-Dobra. No to... Julia.-What? ja? Boże...
-Maciej.
-Jul. Jak ma na imię ta co była obok ciebie?-spytał Andrzej. No tak Daga jest nowa w szkole.
-Dagmara.-szepnęłam.
-No to Dagmara.
-Olga.
-Eeee Jasiek.-Jasiek?! To my mamy jakiegoś Jaśka w klasie?! Taaaak bardzo rozgarnięta ja. Spojrzałam na chłopaka, który miał z nami grać w drużynie.
Zamarłam. Zaraz zaraz. To ten pedofil. Cały czas mnie prześladuje. Faaak. Taaa to na pewno ON. Ten sam co się na mnie patrzył. Dobrze wiedzieć, że ma na imię Jasiek.
Z zamyślenia wyrwała mnie Daga.
-Ziemia do Julii!! Jesteś bramkarzem.
-Co? Ja? Czemu?
-Bo nikt nie chciał, a ty stałaś jak debil. Więc padło na Ciebie. Taki mamy klimat, przykro mi.-Roześmiała się a ja podbiegłam do bramki.
W sumie te niecałe 15 minut minęło szybko, a moja drużyna starała się utrzymywać piłkę po stronie przeciwnika. Dało mi to trochę czasu do myślenia.
Po dzwonku popędziliśmy do szatni. Przebrałam się i pobiegłam na następną lekcję.
Na polskim jak zwykle siadam z tyłu. Schyliłam się do torby po zeszyt i usłyszałam cichy szept.
-Heeeej. Mogę... Eeee się dosiąść?-spojrzałam na osobę, którą miałam nadzieję że będzie Daga. Jak się domyślacie to nie była Dagmara. Przy mojej ławce ujrzałam słodko uśmiechniętego Jaśka. Przynajmniej myślę, że Jaśka, bo tak chłopacy na niego wołali.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Daga wepchnęła się obok mnie na krzesło.
-Jasiek a ty tu czego? Spadaj stąd chce z Julą pogadać. Idź do Dominika.
-Daga? Skąd ty go?
-Znam? Taaak długa historia...

~*~
Także! Witam po małej przerwie!
Dziś miałam zawał patrząc na wyświetlenia!
Jesteście kochani!
Libster Awards (czy jakoś) zrobimy później xD
Miłego czytania xD
KOOOOOCHAAAAM Was :***
Proszem o komenty!

Właśnie!
10 komentarzy=nowy rozdział! 
Bo wyświetleń jest w ciul dużo, a komów może z 15 na 3 rozdziały :')




~Grubas    

środa, 15 kwietnia 2015

Ważne!!

Dobra. Słuchajcie. Kocham Was wszystkich.
Dlatego proszę o wyrozumiałość.
Zmarł mi dziadek. I nie mam siły ani chęci teraz pisać supi wesołego opowiadania. Mam nadzieję, że po weekendzie mi przejdzie ogólna niechęć do wszystkiego i napiszę Wam rozdział.
Przepraszam.
Znów Was zawiodłam.
SPRAWDZAJCIE ZAKŁADKE 'OGŁOSZENIA PARAFIALNE'

Możecie wbijać na aska nie będę się nudzić... (link w zakładce kontakt).
P.S. Jesteście mega zajebiści *-* Dzięki za ponad 3600 wyświetleń i te wszystkie komentarze ;)
Do zobaczenia niedługo mam nadzieję c:
~Grubas

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 3



„-Michał.-Usłyszałam cichy głos za plecami.-Jestem Michał.
-Miło Cię poznać!-rzuciłam nie odwracając się w jego stronę.
-Czekaj! Kurwa! Czekaj! Chcę coś powiedzieć....”




*Perspektywa Michała*
Zignorowała moje nawoływania.
-Głucha jesteś?! Czekaj!- zatrzymała się.-No wreszcie! Słuchaj no... Bo nie mam dziewczyny a kolega zaprosił mnie na imprezę... Poszłabyś ze mną?- Nie usłyszałem odpowiedzi, ale za to poczułem pieczenie na twarzy.-Ała! Za co?!
-Za całokształt bycia dupkiem.-odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę sali gimnastycznej.
-Masz poczekać! Czego nie rozumiesz idiotko!?- Złapałem ją za nadgarstek.
-Odpierdziel się!-Próbowała wyrwać rękę.
-Nie! Mów! Mi! Co! Mam! Robić!-nadal się wyrywała.
-Co ja Ci zrobiłam? Puść mnie...
-Hej! Ty! Puść ją!-usłyszałem jakiś głos za sobą. Ano tak... Jesteśmy na dziedzińcu szkoły. Ktoś musiał widzieć jak ta mała suka się szarpie.
-Nie twoja sprawa ziomuś. Julia chodźmy porozmawiać gdzie indziej. Proszę.
-Dobra.- Nie wiem o co chodziło z nagłą zmianą zdania ale mi to pasowało.
-Ej czekaj!-znów ten typek....-Czy on Ci coś zrobił?-zwrócił się do Juli.
Dziewczyna pokręciła głową lekko i pociągnęła mnie za mur.
-Słuchaj...-zaczęła-Ja nie jestem jakąś laską 'na imprezę'... Rozumiem nie masz z kim iść ale to nie znaczy, że jestem jakąś lalą do zabawy! A teraz wybacz ale się śpieszę.
Pobiegła na salę. Zamurowało mnie. Czyli ona tak to odebrała...



*Perspektywa Juli*



Nie mogę przestać myśleć o tym chłopaku. Nie nie o Michale. O tym z dziedzińca. Nikt nie zareagował jak się wyrywałam. Tylko on. On jedyny się zainteresował.
-Bu!-podskoczyłam
-Jezu pogrzało Cię?! Kim ty w ogóle je...-Spojrzałam na postać-steś?
-Dagmara. Przepraszam, że Cię przestraszyłam. Ale stoisz tu już od kilku minut zamyślona. Chciałam tylko spytać czy wszystko ok?
-Tak ok. Dzięki, że pytasz.-Zadzwonił dzwonek więc ruszyłam do przebieralni. Zauważyłam że szatynka idzie za mną.
-Czemu za mną idziesz?-spytałam nie odwracając się.
-Bo... No jestem tu nowa i chodzę do Twojej klasy...-mruknęła cicho
-Serio?
-No ta... Spóźniłam się na pierwsze lekcje bo nie mogłam znaleźć sali a nikt mi nie chciał pomóc.
-No widzisz. Nasza szkoła jest pełna dupków....-Dziewczyna zaśmiała się cicho-A tak w ogóle jestem Julia.
Doszłam do szatni i się przebrałam.Dagmara siedziała obok mnie. Wszedł pan i oświadczył iż idziemy na dwór skakać w dal.
-Boże....-mruknęłam
-Nie marudzić tylko wstawać!-krzyknął pan Klupś.
Wstałam i poszłam za dziewczynami na boisko. Dagmara szła obok. To było co najmniej dziwne dla mnie. Przez ostatnie 7 lat byłam sama. Zero przyjaciół. Nikogo. A teraz nagle osoba, której nie znasz chodzi za Tobą... Szczerze? Nie wiem czy nie powinnam bać się o swoje życie.
-Dobra to na początek 4 kółeczka na rozgrzewkę.-krzyknął pan.
Spoko. Zaczęłam biec szybciej niż inni. Lubiłam być inna.
Po drugim okrążeniu zauważyłam chłopaków idących zapewne grać w nogę. Biegłam dalej gdy poczułam na sobie czyiś wzrok. Wiem. Dziwne. Zaczęłam się rozglądać dookoła. Nikt z dziewczyn każda patrzała tępo w ziemię biegnąc.
Wtedy zauważyłam kto się na mnie patrzy. Znałam tę twarz. Tak. Na 100%. Tylko skąd ja ją znam. Już wiem!















~*~


Witajcie!

Przepraszam. Jestem beznadziejna.

Wiem miał być wcześniej.

Ale święta były wyjazdowe.

Czasu brak.

Ktoś pod ostatnim rozdziałem napisał że ma w tym tygodniu być 7 rozdziałów. Pójdźmy na kompromis będą 4. Przepraszam ale 7 długich nie dam rady.

Tak wiem... Krótki.... Ale ludzie jest 22 ja nie myśle! 

Standardowo. 

Komentujcie, dawajcie "+" i głosujcie w ankiecie.

A!

I zabiliście mnie ilością wyświetleń!

KOCHAM WAS!


~Grubas
Korekta~Cygan

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 2



„Wysiadłam przed szkołą i skierowałam się do drzwi. To co zobaczyłam za nimi sprawiło, iż wiedziałam, że to nie będzie dla mnie miły dzień...”


Z moją nauczycielką od biologii rozmawiał nikt inny jak sam... Adam! Tak,chłopak mojej mamy stoi teraz na korytarzu mojego technikum i rozmawia z moją znienawidzoną nauczycielką...
Niewiele myśląc (czyli w ogóle), podbiegłam do nich.
-Co ty tu do cholery robisz?!-warknęłam. Baba od bioli spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Młoda damo proszę stąd odejść. Rozmawiam właśnie z nowym nauczycielem matematyki.-syknęła.
-Co?!
-To co słyszałaś Julia! A teraz idź do klasy zaraz mamy lekcję.
Racja. W poniedziałki zaczynam biologią... Ale zaraz... JAK TO DO CHOLERY JASNEJ ADAM NAUCZYCIELEM?!? Ten pijak? Ja pierdziele... Mam przejebane. On mnie przecież nienawidzi. Chociaż... Może jednak nie nienawidzi mnie, aż tak bardzo. Z jednej strony nie wiem co o tym myśleć. Adam wiedział do jakiego technikum chodzę. Mama mu powiedziała. Ale nie mam pojęcia po co on tu przylazł... Prześladuje mnie?
-Ała. Uważaj jak chodzisz debilko.
Podniosłam głowę. Wysoki chłopak stał nade mną.
-Prze...Przepraszam.-Wyjąkałam i ruszyłam szybkim krokiem do sali biologicznej.
Weszłam do klasy, usiadłam w ostatniej ławce pod ścianą. Wyjęłam książki i zaczęłam przeglądać ostatni temat, bo znając moje pierdolone szczęście ten wredny babsztyl zapyta akurat 'przypadkiem' mnie.
Zadzwonił dzwonek. Reszta mojej klasy jak nieogarnięte szympansy wbiegła do sali. Budzyńska weszła na końcu i trzasnęła drzwiami. Spojrzała na mnie jakoś złowrogo- zawsze wiedziałam że to jakaś wiedźma- i zalogowała się do e-dziennika. Sprawdziła obecność i zaczęła wypatrywać ofiary.
-No to do odpowiedzi przyjdzie dziś..... Marcelina.
COOOO?! Chyba pierwszy raz nie znęcała się nade mną. Wow zdziwienie mega.
Jak zwykle całą lekcję 'przespałam' myśląc o Adamie i o tym, że ma mnie on uczyć matmy. Nienawidziłam tego przedmiotu, ale tym razem to przegięcie.
Gdy zadzwonił dzwonek te słonie wybiegły z sali jak gdyby nigdy nic. Boże jakie zjeby... Cieszą się na matmę. Jak tak można? JAK?
Całą przerwę przesiedziałam na ławce z telefonem w ręce. Po dzwonku spokojnie weszłam do klasy i usiadłam najdalej od biurka nauczyciela jak to tylko było możliwe.
Tak jak myślałam do sali wszedł Adam. Nie wiem jak wytrzymam.
-Usiądźcie. Chwila, Julia ty nie. Podejdź to tablicy.
-Dobrze. Proszę Pana.-Jezu to brzmi jakby był jakiś ważny. A to zwykły pijak.
-Chodź tu.- wskazał na biurko.-Weź kartkę z zadaniem i rozwiąż je.-powiedział po czym 'przypadkiem' upuścił kartkę na ziemie.
Co ja mam zrobić podnieść to gówno? Dobra. Podniosłam kartkę i przeczytałam cicho treść. Spoko. Nic trudnego.
W przeciągu 5 minut wyliczyłam zadanie. I to nawet poprawnie. Chyba.
-No no no... Może być, ale zrobiłbym to inaczej. To jest na 3. Chyba, że rozwiążesz jeszcze jedno.-Ta żmija podała mi kartkę.
No nie! Pojechało gościa! Ja mam to zrobić niby? Puknij się w tutkę. Ale dobra. Spróbuję.
Jakieś 10 minut później Adam się zlitował i wstawił mi to 3, po czym kazał usiąść. Do końca lekcji coś tam liczyliśmy, ale nie wiem co dokładnie. Zadzwonił dzwonek i odruchowo zaczęłam pakować książki do torby. Już miałam wyjść z klasy, gdy 'pan' Adam zawołał:
-Julia! Czekaj!
-Tak?-zapytałam.
-Jak co to się nie znamy rozumiesz?! Jak komuś powiesz to pożałujesz!
-Dobra zluzuj majty. Już idę.-mruknęłam i wyszłam na korytarz.
Ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Mijając kolejne tulące się pary, chciało mi się rzygać. Wyszłam na dziedziniec, żeby dojść na halę.
-Ała! Znowu ty? Boże dziwko nie umiesz łazić?!-wydarł mordę jakiś brunet.
-Przepraszam. A tak w ogóle... Nie drzyj mordy jakbyś miał niedojebanie, a po drugie... Nie jestem dziwką, tylko mam na imię Julia.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić dzi... Julia.-warknął.
-Dobra. Nie to nie. Ale mógłbyś chociaż się przedstawić...-powiedziałam cicho i odeszłam w stronę sali.
-Michał.-Usłyszałam cichy głos za plecami.-Jestem Michał.
-Miło Cię poznać!-rzuciłam nie odwracając się w jego stronę.
-Czekaj! Kurwa! Czekaj! Chcę coś powiedzieć....









~*~


No heloooł!!!


Po pierwsze strasznie strasznie Was przepraszam!


Miał być wczoraj... 


Ale:


-Cygan mi przeszkadzał


-rozrąbał mi się internet.


Po drugie...


WOW!!! Jak dziś weszłam na bloga to mało nie zeszłam na zawał!!


Jak 3 dni temu weszłam było 500 wyświetleń...


A dziś?! 


Ponad 1150!!! 


Jesteście super giga mega zajebiści!!!


Po trzecie! 


Posłuchałam Was! Zdania są krótsze :p


No i ostatnia rzecz :) 


Jak ktoś chciałby się czegoś dowiedzieć to zapraszamy :




~Grubas


~Cygan- korekta od niechcenia, bo Grubas mnie wkurzył :p






PS. Dzięki za wszystkie komentarze ♥ To mega motywuje!


PS.2 Wymyślcie jakąś karę dla mnie (Grubas) za opóźnienie rozdziału i dla Cygana za to, że mi przeszkadzał! (Taka kara związana z blogiem np. że mam dziś dodać jeszcze jeden albo coś w tym stylu oki? ) 


sobota, 28 marca 2015

Rozdział 1



Zerwałam się z łóżka zlana potem. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. No tak 3.57 to nie najlepsza pora na wstawanie, ale przez męczące mnie od dwóch tygodni koszmary, nie mogę spać, co odbija się na moich ocenach. Ale tylko na tych z biologii i historii. Resztą zajmuje się moja pamięć.
Podniosłam się leniwie, wzięłam dres i poszłam do łazienki. Zdjęłam piżamę, a założyłam dres, przeczesałam i spięłam moje dość długie blond włosy w koka i skierowałam się do wyjścia z pokoju. Zaraz zaraz... O czymś zapomniałam... A! Klucze, telefon i MP3! Wzięłam przedmioty i po cichu wyszłam na korytarz. Niemal bezszelestnie przeszłam obok sypialni mamy. Zeszłam po schodach do kuchni i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Następnie ruszyłam w stronę drzwi. Cicho wzięłam bluzę, wciągnęłam tenisówki i wyszłam na dwór.
Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Było wilgotno, chłodno i orzeźwiająco. Czyli w sam raz na poranne bieganie. Co prawda jest dopiero 4.11 ale kto mi zabroni? Prawdopodobnie mama dlatego lepiej będzie dla mnie jak się nie dowie. Włożyłam klucze do kieszeni bluzy a wyjęłam MP3. Włożyłam słuchawki do uszu i zabrałam się za szukanie piosenki odpowiedniej na bieganie o 4
-The Vamps nie, The Wanted nie, Union J nie, 5 Second of Summer nie....Chwila... Tak Właśnie! 5SOS!- kompletnie nie wiem czemu mówiłam to na głos, ale nie ważne. Włączyłam „Don't Stop” i zaczęłam biec w stronę rzeki.
Nie wiem czemu, ale nikt nigdy tam nie chodzi czy też biega. Po prostu to miejsce zawsze jest ciche, spokojne i mogę tam siedzieć ile zechcę daleko od matki i jej „chłopaków”. Po około 35 minutach biegu dotarłam do ławki ustawionej na wale.
Usiadłam na niej i zaczęłam myśleć co mam zrobić, żeby wreszcie wyprowadzić się z domu i usamodzielnić. Powiecie „Przecież możesz znaleźć gdzieś pracę i coś wynająć”. Jasne mogę, ale co na to mama? Już wam mówię. Dostałabym z liścia i zabrałaby mi kasę, którą bym zarobiła. Miałabym szlaban. Nie na kompa, telefon czy cokolwiek takiego. Szlaban na... chodzenie do szkoły... Tak wiem dziwne już kiedyś dostałam taki szlaban na tydzień... Musiałam siedzieć w domu i „służyć” nie wiem jak to nazwać... W każdym razie nie mogłam wyjść z domu, chyba, że po kolejne piwa dla tych facetów. Nie mówiąc już o tym co musiałam znosić ze strony nowego wtedy typka matki... Zresztą jest z nim do dziś. To chyba rekord, bo najdłużej wytrzymała miesiąc... A z Adamem jest już... Hmmm... Pół roku. Nowy rekord brawo mamo. Wracając do tego 'szlabanu' musiałam patrzeć jak się 'zadowala'. Czasami sobie myślę, że gdyby mama nie weszła wtedy do pokoju to by mnie zgwałcił... Adam jest... Hmm.. no inny niż wszyscy. Reszta facetów matki próbowała mnie 'przekupić' kupując gadżety... Właśnie dlatego posiadam telefon... laptop i MP3... Matka nigdy by mi nie kupiła telefonu czy komputera. Właściwie... Jedyny telefon jaki miałam wcześniej to była Nokia... Taka niezniszczalna, stara Nokia... Adam od samego początku mnie poniżał i traktował jak szmatę... Niespecjalnie się tym przejęłam... W końcu w szkole jestem traktowana podobnie. Mamie chyba się to spodobało i dlatego z nim jest... Ale kto ją tam zrozumie... Odbiło jej po śmierci taty i bliźniaków. Przeszedł mnie dreszcz zimna. Sprawdziłam godzinę 5.47... Jak chcę zdążyć na 7.30 na autobus i nie wzbudzić podejrzeń mamy muszę wracać.
Włączyłam „She looks so perfect” i pobiegłam sprintem do domu. Przekręciłam cicho klucz, zdjęłam buty, wyjęłam z kieszeni bluzy telefon, MP3 i kluczę po czym odwiesiłam ją na wieszak. Zakradłam się po schodach szybko przemknęłam obok sypialni mamy i weszłam do pokoju. Podeszłam do szafy. Nareszcie zagoiły mi się siniaki na nogach... Taaa dobrze myślicie Adam. Wyjęłam turkusową sukienkę do kolan z wstawkami z czarnej koronki, rajstopy,bieliznę i ruszyłam do łazienki.
Zdjęłam dres i weszłam pod prysznic. Kropelki ciepłej wody spływały po moim ciele. Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Umyłam zęby i twarz. Założyłam ciuchy i zrobiłam lekki makijaż, żeby zakryć wory pod oczami z niewyspania. Rozpuściłam koka i rozczesałam włosy po czym ponownie je upięłam w taką samą fryzurę, zostawiając jedynie kilka kosmyków okalających twarz. Spojrzałam w lustro. Boże... Wyglądam jakbym miała niedojebanie mózgowe, ale dobra. Wyszłam z łazienki, spakowałam podręczniki, zeszyty i książkę do torby, dorzuciłam telefon i klucze a następnie wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho do kuchni, zrobiłam sobie tosty z nutellą i nalałam szklankę soku. Zjadłam śniadanie i sprawdziłam godzinę. 6.43. Spoko mam jeszcze co najmniej pół godziny- pomyślałam i niewiele więcej robiąc wyciągnęłam telefon i zalogowałam się na Facebooka. Przejrzałam szybko stronę główną. Nic ciekawego. Weszłam na Twittera- także nic. Instagram- dokładnie to samo. N.I.C. Jako, że nie wiedziałam co jeszcze mogę zrobić, weszłam na dziennik elektroniczny. '3 nowe oceny'... Super. Serio. Kliknęłam w zakładkę ocen: 4 z fizyki, 5 z chemii i 2 z biologi. Dobra nie jest tak źle mogło być gorzej. Patrząc na to, że jestem w klasie maturalnej w technikum na profilu fizyczno-chemicznym to jest mega dobrze... Jak zwykle najgorzej u mnie z biologią, matmą i historią, ale trudno byleby zdać maturę. Jeszcze raz zerknęłam na zegarek 7.17. Okej. Mogę już wychodzić. Założyłam czarne balerinki wzięłam z wieszaka kurtkę, zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z domu zakluczając za sobą drzwi.
Do szkoły mam 13 km więc jeżdżę autobusem. Na przystanek doszłam jak zwykle 2 minuty przed odjazdem. Punkt 7.30 drzwi pojazdu otworzyły się. Wsiadłam, odbiłam pekę i usiadłam na pierwszym lepszym fotelu. Jadę do szkoły około 25-30 minut więc zawsze jestem w szkole na 8.10. Wysiadłam przed szkołą i skierowałam się do drzwi. To co zobaczyłam za nimi sprawiło, iż wiedziałam, że to nie będzie dla mnie miły dzień...


 




~*~


Także napisałam Wam pierwszy rozdział...


Mam nadzieję, że się podoba. Jak nie to piszcie w komentarzach.


Właśnie! Jak widzicie jakieś błędy to też piszcie to poprawię (albo ja albo Cygan)!


Komentujcie, odpowiadajcie w ankiecie no i jak możecie to zachęcajcie znajomych do czytania :)


Następny rozdział pojawi się mniej więcej we wtorek myślę... 


Właśnie! Rozdziały będą pojawiać się co 3 góra 4 dni. Może w święta i weekendy codziennie lub co 2 dni :)


Mam nadzieję, że się Wam podoba i dziękuję za aż 200 (tak 200!!! ;o) wyświetleń!!!


Jesteście super :) 


Jak też piszecie ff to śmiało dawać linki z chęcią poczytamy z Cyganem :)


Rozdział~Grubas


Korekta~Cygan

środa, 25 marca 2015

Prolog



Wiecie jak to jest być nieżywym od środka? Zgaszonym? Bez sił do życia? W sumie... Zastanawiam się dlaczego ja jeszcze żyję... Powinnam zginąć razem z nimi. A właśnie! Nie wiecie o co chodzi... Nie, nie rozpaczam z powodu jakiegoś głupiego powodu jak typowe osiemnastolatki...


Dwa lata temu... Tata, ja, Bartek i Wiktoria pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka z zamiarem wybrania się do ZOO na wycieczkę. Mama została w domu. Musiała odpocząć po kolejnej wizycie w szpitalu. Do rzeczy... Bartek i Wiktoria są... Taaaa.... Byli uroczymi dziewięcioletnimi bliźniakami... Dobra... Znów odbiegam od tematu... Więc... Jechaliśmy spokojnie wiejską drogą. Nie wydaje mi się, że jechaliśmy szybko. Ba! Według mnie wlekliśmy się jak żółwie... Widocznie taka mała prędkość wystarczy by zabić... No dobra, bo przeciągam... zza zakrętu wyjechało czerwone BMW, które jechało z zawrotną prędkością. Kierowca nie zdążył zareagować. Auto uderzyło w drzwi kierowcy. Tata zginął na miejscu. Bliźniaki umarły w szpitalu, wskutek uszkodzenia narządów wewnętrznych. Nie wiem jakich dokładnie. Nie chciałam wiedzieć. Zastanawiałam się tylko jak to możliwe, że ja nadal żyję... Ja wyszłam z wypadku jednie ze złamaną ręką i zadrapaniami na nogach...


Mam wrażenie, że zginęli przeze mnie. Ja jakoś pogodziłam się ze stratą... No dobra kogo ja oszukuję... Jest mi trudno... Bardzo... Ale się trzymam. Mama rok temu zaczęła pić i umawiać się z jakimiś typkami... Po całym domu walają się butelki po winie i puszki po piwie. Nie tak powinien wyglądać normalny dom osiemnastolatki...



W szkole jest ciężko. Ludzie mają mnie za łamagę, bo chodzę z siniakami na ciele, za kujona choć wcale nie mam najlepszych ocen. Uważam nawet, że są złe. 'Jadę' na samych trójkach i czwórkach. Wszystko zawdzięczam mojej pamięci... W domu nie mam warunków do nauki... Powinnam się przyłożyć do nauki, bo w tym roku czekają mnie matury... Jest dopiero październik... Początek mojej męki z kolejnym facetem mamy, który nie jest tak miły jak pozostali... Gdy byłam mała zawsze bałam się, że ktoś będzie mnie bił... Tata mnie wtedy pocieszał... Mówił, że to się nigdy nie stanie. Nawet nie wie jak bardzo się mylił.







~*~
Hej Wam! 
Początek taki kiepski, ale no cóż....
Komentujcie. Piszcie co jest źle a co dobrze :)
        Mamy nadzieję, że do zobaczenia :*